Świadectwa

Z I N A

Zina (Białorusinka) przez 10 lat była żoną sąsiada z działki letniskowej pod miastem. Bardzo pracowita, uczynna, lubiana przez otoczenie. Półtora roku temu mąż zmarł. Okazało się, że w testamencie wszystko zapisał synowi z pierwszego małżeństwa. Z dnia na dzień pasierb, choć dotąd był z Ziną w dobrych stosunkach, zabrał jej klucze od działki, której poświęciła tyle pracy (wszyscy podziwiali jej umiejętności ogrodnicze), samochód i wyczyścił konta bankowe, a także wniósł sprawę o eksmisję z mieszkania w mieście.

Zrozpaczona kobieta była otaczana opieką sąsiadów - tych w mieście i tych na działkach, ale długie godziny samotnych rozmyślań prowadziły do przygnębienia i płaczu. Poradzono jej wniesienie sprawy o tzw. zachowek, ale to bardzo długie procedury i nie wiadomo, kiedy się zakończą. Otrzymała rentę rodzinną po zmarłym mężu, więc ma środki do życia. Zinie bardzo zależało na tym, aby choć w sezonie letnim mogła wyjechać z miasta i być wśród życzliwych jej ludzi - na świeżym powietrzu, pod lasem.

Zaproponowałam więc Zinie wynajęcie małego domku (ok. 10 m2) na sezon letni. I tak zostałyśmy współlokatorkami tej samej niewielkiej działki, choć mieszkamy w dwóch różnych domkach. Razem robimy obiady - dzięki czemu poznałam nowe dania, wspólnie robimy wino z jeżyn, a teraz chodzimy na grzyby do lasu. Korzystam z podpowiedzi i pomocy mojej współlokatorki dotyczących uprawiania roślin i bieżącej konserwacji domu. Kilkakrotnie robiłyśmy spotkania dla innych działkowiczów, m.in. ze śpiewami piosenek biesiadnych. Zina jest osobą bardzo wierzącą - prawosławną, w mieście chadza do cerkwi, a na wsi od czasu do czasu zabieram ją na Mszę św. Podziwiała m.in. uroczystość pierwszokomunijną oraz odpust w kościele parafialnym. Często rozmawiamy na tematy religijne. Dzięki niej poznaję różnice między katolicyzmem a prawosławiem.

Ewa W.