Świadectwa

Jak pomóc?

Jestem w kościele na Starym Mieście. Trwa nabożeństwo majowe, podczas którego śpiewana jest Litania ku czci Matki Bożej. Klęczę za kratą zaraz przy wejściu. Po chwili weszła młoda dziewczyna, bardzo ładna i dobrze ubrana. Spojrzałam w jej kierunku, ponieważ płakała. Płakała przez cały czas śpiewania Litanii. Z kościoła wyrwał ją telefon komórkowy. Wyszła. Przyciszona rozmowa i jej płacz dochodził do mnie, ale trudno mi było usłyszeć, co się stało.

Po skończonym nabożeństwie wychodzę z kościoła. Dziewczyna oparta o ścianę świątyni, nadal płacze rozmawiając jednocześnie z kimś przez telefon. Po prawej zaś stronie młodzi śpiewają religijne piosenki. Grają na gitarze i innych instrumentach. Obok starsze kobiety rozmawiają, pytają, gapią się...

Zauważyłam dwa zachowania: śpiew i płacz. Kiedy dziewczyna zakończyła rozmowę telefoniczną, podchodzę i pytam spokojnie, co się stało, czy przypadkiem potrzebuje pomocy. Zaczęła mówić, ale następny sygnał komórki przerywa rozmowę, więc odeszłam dalej. Po chwili, gdy zakończyła, poinformowałam o Centrum Pomocy Duchowej przy ul. Skaryszewskiej 12. Podałam adres i numer telefonu.

Potem następny telefon. I zrozpaczonym głosem wyszeptała do kogoś: "To już koniec!" Nie wiem do dziś, co stało się dalej, ale każdego dnia modlę się za tę osobę, by Bóg i dobrzy ludzie przyszli jej z pomocą.

Zatroskana.